niedziela, 8 kwietnia 2012

Saucony Showdown - recenzja

Saucony Showdon to flagowy produkt amerykańskiej firmy produkującej sprzęt lekkoatletyczny. Są to kolce typowo sprinterskie, które powstały we współpracy z jednym z najlepszych sprinterów ostatnich lat -Wallacem Spearmonem (siódmy wynik w  historii biegu na 200m - 19,65).



Na pierwszy rzut oka, kolce wydają się bardzo solidnie wykonane i rzeczywiście tak jest. Nie znajdziemy w nich siateczek, czy też innych łatwo niszczących się wstawek. W tym modelu zastosowano tylko i wyłącznie bardzo trwałe materiały, które sprawiają również, iż kolce prezentują się naprawdę dobrze.

Buty te cechuje przede wszystkim twarda i odpowiednio wyprofilowana podeszwa, dzięki czemu nasz bieg jest jeszcze bardziej agresywny. Dodatkowo wielkim atutem tego modelu jest aż dziesięć wkrętów na but ! Daje to niesamowitą przyczepność, szczególnie na łuku. Do tej pory nie spotkałem się z taką ilością w żadnych innych kolcach. Jest to oczywiście duża zaleta. Profil podeszwy jest podobny do kolców Nike - Superfly G5, R2 czy chociażby R3. Także, jeśli biegaliście w którymś z tych modeli, to nie powinno być dużej różnicy przy ewentualnej zmianie na Showdowny.


Kolejną bardzo ważną rzeczą jest trzymanie stopy. Biegając w tym modelu, możemy być pewni, iż nasza stopa przez cały czas trwania biegu pozostanie  na swoim miejscu. Oprócz tradycyjnego wiązania w bucie zastosowano zamek błyskawiczny, który sprawia, iż trenuje się w nich jeszcze bardziej komfortowo.


Wiele osób ma wątpliwości co do zamków, ale w Showdownach zastosowano dodatkowo zapięcie na rzep, który chroni przed rozsunięciem się zamka w czasie biegu. Kolce są także dosyć lekkie (jak na taką budowę). Podobnie wyglądające modele są nieco cięższe, np. wspomniane wyżej Nike Superfly R2, R3 czy też Nike Powercat 3

Podsumowując - kolce naprawdę warte uwagi. Jeśli ktoś lubi twarde i agresywne, to jest to bardzo dobra opcja. Polecam je wszystkim sprinterom oraz płotkarzom, szukającym szybkiego modelu. Na pewno was nie zawiodą.

Co do możliwości zakupu, to w Polsce dosyć ciężko je dostać, a jeśli już to za ok. 400zł. Lepszą opcją jest ściągnięcie ich z USA, gdzie np. na http://www.firsttothefinish.com można było je dostać za 20 dolarów. Ja właśnie w ten sposób dokonałem zakupu i łącznie z przesyłką kolce kosztowały mnie ok 130zł. Przyjemna cena, prawda?





3 komentarze:

  1. Mam prośbę mógłbyś jakoś opisać jak kupować na tej amerykanskiej stronie bo troche zielony jestem w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałem takie szczęście, że kolega, z którym zamawiałem kolce ma rodzinę w stanach. Jego kuzynka zamówiła i wysłała nam do Polski. W ten sposób można ominąć cło (wysyłając jako prezent czy rzeczy używane). Jeśli nikogo nie masz, to polecam eastbay.com - wysyłają do Polski, ale występuje problem cła. DO 45$ cła się nie płaci, powyżej już niestety tak. Więc dobrze mieć kogoś w Stanach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wielkie za pomoc i życze powodzenia w nadchodzącym sezonie;p

    OdpowiedzUsuń