poniedziałek, 20 lutego 2012

Sto dwadzieścia :)

Właśnie wróciłem z (mam nadzieję) ostatniego egzaminu w tej sesji, która trwała w moim przypadku blisko miesiąc. Za sprawą zgrupowania w Muszynie, musiałem przenieść większość egzaminów na późniejsze terminy. Na szczęście nikt z wykładowców nie robił mi z tego powodu problemów i dzięki temu od dziś mogę poświęć dużo więcej uwagi na trening oraz wszystko co wiąże się z tym pojęciem.

Mój ostatni wpis był pisany z obozu w Muszynie, który udało mi się przepracować praktycznie w 100%. Obeszło się bez kontuzji i jakichkolwiek przeziębień. Wróciłem zdrowy i gotowy do kolejnych treningów. Od ponad tygodnia trenuję już w Sopocie i muszę przyznać, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Potwierdzeniem moich słów są dwie życiówki uzyskane na siłowni. W poniedziałek 13 lutego udało mi się w ostatniej serii wyciskania na klatę, podnieść 115 kg. Serie podczas tego treningu wyglądały następująco : 10x65kg + 8x75kg + 6x85kg + 4x95kg + 1x110kg + 1x115kg. Kolejny trening siłowy zaliczyłem trzy dni później. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się wycisnąć jeszcze więcej. Sytuacja z seriami wyglądała podobnie do tej z poniedziałku, lecz w każdej serii było o 5kg mniej - czyli zamiast 65 - 60, 75-70 etc. W końcowej serii  wycisnąłem 120kg i jest to mój nowy rekord życiowy. W roku 2011 w tym samym okresie uzyskałem 113kg, tak więc progres jest.

W poprzednim tygodniu dobry humor spowodowany życiówkami został zakłócony przez lekką kontuzję stopy, która zaczęła mnie boleć w poniedziałek po wyjściu ze sklepu (sic!). W pierwszej chwili zbagatelizowałem sprawę, sądząc, iż zaraz wszystko wróci do normy. Następnego dnia ból utrzymywał się na podobnym poziomie i choć udało mi się wykonać trening (10x200m), to na ostatnim odcinku czułem już znaczne kłucie. Wtedy dotarło do mnie, że to może być coś poważnego. Od razu zakupiłem niezawodny Elmetacin oraz Opokan w tabletkach. Taki zestaw pomógł mi zwalczyć ból i nie musiałem przerywać treningów - trenowałem nieco luźniej, ciągle uważając na stopę. Jeszcze podczas piątkowego treningu tempowego w hali (5+5x 1' po 320m) czułem delikatne kłucie na wirażach, ale nie był to ból, który uniemożliwiałby mi swobodne bieganie.  Mam nadzieję, że był to tylko chwilowy odzew zmęczonej stopy po ciężkiej robocie wykonanej w górach. Na kontuzje nie ma czasu, tym bardziej, że za dwa tygodnie czeka mnie kolejne zgrupowanie - ( 04.03 - 13.03.2012 Szklarska Poręba). Do tego czasu muszę być w 100% zdrowy ! :)












środa, 1 lutego 2012

Obóz Muszyna - relacja pierwsza.


Cztery dni obozu już za mną, więc napisze kilka słów na temat treningu. Póki co nogi lekko zmasakrowane, ale jest to jak najbardziej normalne. Zawsze pierwsze dni są ciężkie, później jest już z górki. 

Niedziela - Tylko rozbieganie, jako że 17h w pkp dało się we znaki. Trzeba było odpocząć.
Poniedziałek - Pierwsza taka siłownia od ok. dwóch miesięcy - czyli mocna :) Przede wszystkim duże obciążenia i sporo ćwiczeń. II trening - sala.
Wtorek - 8x3 min biegane dosyć spokojnie, z uwagi na to, że dopiero wracamy do treningów objętościowych. II trening - sala.
Dziś udaliśmy w góry na pierwszą wycieczkę. Do zdobycia mięliśmy jeden ze szczytów Beskidu Sądeckiego – Jaworzynę Krynicką - 1114m n.p.m. Na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć nisko, ale przewyższenie nad ośrodkiem w którym mieszkamy  wynosi ok 650m, w związku z czym nie było lekko. Dodatkowo niska temperatura ok (-25 C) i świeży śnieg znacznie utrudniały nam wejście. Były momenty, kiedy nogi dosłownie się paliły, ale w niezłym  zdobyliśmy szczyt. Wróciliśmy zbiegając, przeżyliśmy. Kolejna wycieczka już w sobotę. II trening - stretching/rozciąganie. III trening - sauna.

Zdjęcia z dzisiejszej wycieczki...