sobota, 10 grudnia 2011

Streszczenie tygodnia

Za mną ciężki tydzień. Dopiero co wróciłem z obozu, a już musiałem powalczyć na uczelni. Kolokwia, zaliczenia, prezentacje, walka z komisją stypendialną.. trochę się tego nazbierało. Czasu było mało, ale wystarczająco, żeby zrobić trening.

Kilka dni nie dodawałem żadnych postów, ale tak jak napisałem powyżej - był to dla mnie dosyć męczący tydzień. Nie chcę się rozpisywać na temat studiów, bo nie po to zakładałem tego bloga, żeby pisać na  tematy niezwiązane z lekkoatletyką. Przeżyłem ( i chyba wszystko zaliczyłem). Jest dobrze, chociaż... nie do końca. Miałem pisać o lekkiej, ale muszę napisać jeszcze kilka słów o stypendium z uczelni, którego póki co nie mam ;/ Nieporozumienie z paniami z dziekanatu, indeks złożony dzień po terminie i wynik jest taki, że muszę się odwoływać. W poniedziałek staję oko w oko z odwoławczą komisją stypendialną i mam nadzieję, że moje argumenty i wyniki osiągnięte w 2011 roku wpłyną na zmianę decyzji komisji. Dobra, zamykamy temat UG, wracamy do biegania.

Mimo urwania głowy w ostatnich kilku dniach, wykonałem wszystko co było w planach. Wczoraj wróciłem do domu, zrobiłem trening na starych śmieciach i chyba tego potrzebowałem. Zaraz idę na kolejny. Dziś w planie 8x500m w seriach po 2+2+2+2, zaczynam na 1,40 i w każdej kolejnej serii biegam o 5 s szybciej. Skończyć mam na 1,25, więc lekko nie będzie, ale nie da się biegać 400m bez takiego treningu. To po prostu, trzeba zrobić. Dzisiejsze tempo planuję zrobić w lesie, na legendarnym okrążeniu, które kiedyś z M.Zradą męczyliśmy do bólu :) Czas odpocząć od tartanu i naładować baterie pozytywną energią, której w orneckim lesie nie brakuje. Zakładam buty, dres i uciekam..

Ornecki las, tam dziś idę ;]
  







2 komentarze: